WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!
PROSZĘ O JEJ PRZECZYTANIE
------------------------------------------------------
Dzisiejszej nocy wprowadziłam się ponownie do mojego rodzinnego domu, miałam nadzieje, że zacznę swoje życie na nowo. Postanowiłam grubą kreską oddzielić swoją przeszłość.
Nie wiedziałam jak sobie poradzę żyjąc tak jak każdy normalny człowiek, ale tego właśnie chciałam - normalnego życia, ale to tylko złudne nadzieje, a jak to mówią nadzieja matką głupich.
Rozejrzałam się po swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Może powinnam się cieszyć, że ciocia wynajmując dom moich rodziców uszanowała prywatność tego miejsca, ale tak nie było. Zbyt wiele wspomnień wiązało się z tym pokojem, który wyglądał jakby czas stanął w nim w miejscu ponad pięć lat temu. Wyszłam z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Była godzina piąta nad ranem, a ja wiedziałam, że dziś nie zasnę. Postanowiłam pobiegać, a biorąc pod uwagę fakt, że miałam już na sobie dresy nie musiałam się nawet przebierać.
Przemierzałam doskonale znane mi ulice miasta, które mimo upływu lat prawie wcale się nie zmieniło.
Zaczęłam się zastanawiać co by było gdybym została z mamą po śmierci ojca tutaj, zamiast wyprowadzać się do New York'u. Może mimo bólu po utracie taty po jakimś czasie znów byłabym szczęśliwa, może moja mama nadal by żyła...
Zganiłam się w myślach za takie myślenie, obiecałam sobie, że nie będę wracać do przeszłości, że to co stało się w Ameryce, w Ameryce zostanie, jednak nigdy nie potrafiłbym zapomnieć o matce. Odebrali mi ją rok temu. To bolało. Bolało cholernie mocno.
Do rzeczywistości przywrócił mnie widok cukierni znajdującej się po przeciwnej stronie ulicy, w środku krzątała się starsza kobieta, wiedziałam, że z takiej odległości mnie nie pozna, zawsze miała słaby wzrok, więc z wiekiem na pewno się pogorszył, ale mimo to odruchowo naciągnęłam na głowę kaptur. Kiedyś ta kobieta była dla mnie jak babcia, razem z Naill'em spędzaliśmy u niej dużo czasu.
Niall. Chociaż starałam się o nim nie myśleć, czasem wracał do mnie w snach, które zawsze były takie same. Siedzieliśmy obok siebie na huśtawce przed domem Niall'a. Byliśmy wtedy dziećmi. Wokół nas panowała cisza, którą zawsze ja przerywałam, blondyn spoglądał na mnie, a ja zaczynałam płakać, bo widziałam w jego oczach nienawiść. Nienawiść na którą w pełni zasłużyłam...
Pod cukiernię mimo wczesnej pory podjechał samochód, a po chwili wysiadł z niego mężczyzna w kapturze na głowie i okularach przeciwsłonecznych. Instynkt, który wyrobił się we mnie podczas ostatnich lat podpowiadał mi, że ten ktoś się maskuje, że ma coś do ukrycia. Po kilku sekundach postać weszła do cukierni, zdjęła kaptur i pochyliła się nad starszą kobietą. Byłam pewna, że to Niall. Nie chciałam go spotkać. Nigdy. Odwróciłam się i zaczęłam biec szybkim tempem w stronę domu, chcąc oddalić w czasie spotkanie się z nim, mimo iż wiedziałam, że kiedyś ono nadejdzie.
Gdy wróciłam do domu zegar wskazywał godzinę szóstą rano. Po kuchni krzątała się ciocia, która szykowała się do pracy.
- Nicole! - zawołała mnie moim zdaniem zbyt melodyjnym głosem. - Pozwól na chwilę. - wykonałam jej prośbę. Kobieta zlustrowała mnie wzrokiem. - Wychodzę do pracy, do Molly przyjdzie opiekunka, zanim zdążę jeszcze opuścić dom, gdy wrócę musimy porozmawiać. - nie wiedziałam co Isabelle ma mi do powiedzenia, ale w tamtej chwili nie zamierzałam zgłębiać tematu, nie interesowało mnie to. Poszłam na górę wziąć prysznic i założyć czyste ubranie.
Zeszłam na dół i przywitałam się z opiekunką Molly, by po chwili wyjść z domy, wsiąść na motor i udać się do sklepu z farbami i meblami w celu zakupienia rzeczy potrzebnych do odnowienia mojego pokoju. Zapłaciłam za potrzebne przedmioty i wróciłam do domu.
Towary zamówione przeze mnie miały zostać przywiezione jutro, a ja męczyłam się z wynoszeniem przedmiotów z pokoju na strych. Wiele rzeczy przywoływało wspomnienia, miałam ochotę je wyrzucić, ale nie potrafiłam, do takich przedmiotów należały między innymi fotografie z dzieciństwa, na których byłam ja i mój przyjaciel. Znosząc karton, w którym znajdowały się zdjęcia pod nogi wbiegł mi szczeniak mojej cioci, czego efektem był pisk owczarka i kilka soczystych przekleństw, które zdążyłam wypowiedzieć spadając ze schodów. Bardziej od potłuczonego ciała bolała mnie moja duma, gdy zobaczyłam kto stoi przede mną. Początkowo Naill uśmiechał się z mojej bezradności. ale gdy mnie rozpoznał wyraz jego twarzy zaczął momentalnie się zmieniać. Blondyn był w szoku, a gdy oprzytomniał zlustrował mnie dokładnie wzrokiem. Wstałam z ziemi i spojrzałam na moją ciotkę trzymającą na rękach Molly. Wiedziałam, że to ona ściągnęła tu Horan'a, nie wiedziałam tylko pod jakim pretekstem, postanowiłam, że później ją o to zapytam.
Nieoczekiwanie chłopak zaczął zbierać zdjęcia, które rozsypały się po całej podłodze, widząc co robi byłam chyba w większym szoku niż blondyn gdy mnie zobaczył, nie wiedząc jak zareagować na jego zachowanie w obecności ciotki zaczęłam zbierać fotografie razem z nim. Wiedziałam, że nasze wspólne zdjęcia budzą wspomnienia również i w nim. Przez moment chciałam rzucić się w ramiona Niall'a, zacząć go przepraszać i wyjaśnić co działo się ze mną przez ostatnie lata, ale oprzytomniałam. Miałam już cel. Musiałam sprawić, aby mnie znienawidził całym sercem, aby widząc mnie czuł obrzydzenie i odwracał wzrok w przeciwnym kierunku. Czekałam tylko, aż ciocia razem z Molly wyjdą z holu. Usłyszałam otwieranie się drzwi na taras. Isabelle zabrała Molly do ogrodu. Zaprzestałam sprzątania zdjęć.
- Czemu tu jesteś?- zapytałam blondyna chłodnym tonem. Ten spojrzał na mnie, ale nie zamierzał odpowiadać, tylko sam zaczął zadawać pytania.
- Co się z tobą działo? - zadał pierwsze pytanie, na które nie dostał odpowiedzi. - Słyszysz co do ciebie mówię? Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia po tych wszystkich latach?! - zaczął podnosić głos, a mnie zaczęło ruszać sumienie.
- Zamknij się. Najlepiej będzie jak opuścisz mój dom i nigdy więcej tu nie wrócisz.- wysyczałam przez zęby patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. Kolejny raz go zawiodłam. Kolejny, ale nie ostatni.
- Myślisz, że tak po prostu stąd wyjdę? - zapytał z kpiną w głosie.
- Tak. - odparłam pewnie. - I nigdy tu nie wrócisz.
----------------------------------------------------
Oto pierwszy rozdział. Jest trochę chaotyczny i w sumie nie jestem z niego zadowolona, ale musiałam wam w nim przybliżyć postać głównej bohaterki, obiecuję, że w następnym będzie więcej dialogów.
Wiem, że już dawno nic nie opublikowałam, ale teraz posty będą pojawiały się regularnie, a dokładniej raz w tygodniu, chyba, że będziecie zostawiać po sobie dużo komentarzy wtedy rozdziały będą dodawane częściej.
Zostawcie po sobie opinie na temat długości rozdziału, jeżeli znaleźliście w nim błędy będę wdzięczna, jeżeli mi to wytkniecie, w ten sposób będę mogła się poprawiać i stawać lepsza w tym co robię.
PROSZĘ O JEJ PRZECZYTANIE
------------------------------------------------------
Dzisiejszej nocy wprowadziłam się ponownie do mojego rodzinnego domu, miałam nadzieje, że zacznę swoje życie na nowo. Postanowiłam grubą kreską oddzielić swoją przeszłość.
Nie wiedziałam jak sobie poradzę żyjąc tak jak każdy normalny człowiek, ale tego właśnie chciałam - normalnego życia, ale to tylko złudne nadzieje, a jak to mówią nadzieja matką głupich.
Rozejrzałam się po swoim pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Może powinnam się cieszyć, że ciocia wynajmując dom moich rodziców uszanowała prywatność tego miejsca, ale tak nie było. Zbyt wiele wspomnień wiązało się z tym pokojem, który wyglądał jakby czas stanął w nim w miejscu ponad pięć lat temu. Wyszłam z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Była godzina piąta nad ranem, a ja wiedziałam, że dziś nie zasnę. Postanowiłam pobiegać, a biorąc pod uwagę fakt, że miałam już na sobie dresy nie musiałam się nawet przebierać.
Przemierzałam doskonale znane mi ulice miasta, które mimo upływu lat prawie wcale się nie zmieniło.
Zaczęłam się zastanawiać co by było gdybym została z mamą po śmierci ojca tutaj, zamiast wyprowadzać się do New York'u. Może mimo bólu po utracie taty po jakimś czasie znów byłabym szczęśliwa, może moja mama nadal by żyła...
Zganiłam się w myślach za takie myślenie, obiecałam sobie, że nie będę wracać do przeszłości, że to co stało się w Ameryce, w Ameryce zostanie, jednak nigdy nie potrafiłbym zapomnieć o matce. Odebrali mi ją rok temu. To bolało. Bolało cholernie mocno.
Do rzeczywistości przywrócił mnie widok cukierni znajdującej się po przeciwnej stronie ulicy, w środku krzątała się starsza kobieta, wiedziałam, że z takiej odległości mnie nie pozna, zawsze miała słaby wzrok, więc z wiekiem na pewno się pogorszył, ale mimo to odruchowo naciągnęłam na głowę kaptur. Kiedyś ta kobieta była dla mnie jak babcia, razem z Naill'em spędzaliśmy u niej dużo czasu.
Niall. Chociaż starałam się o nim nie myśleć, czasem wracał do mnie w snach, które zawsze były takie same. Siedzieliśmy obok siebie na huśtawce przed domem Niall'a. Byliśmy wtedy dziećmi. Wokół nas panowała cisza, którą zawsze ja przerywałam, blondyn spoglądał na mnie, a ja zaczynałam płakać, bo widziałam w jego oczach nienawiść. Nienawiść na którą w pełni zasłużyłam...
Pod cukiernię mimo wczesnej pory podjechał samochód, a po chwili wysiadł z niego mężczyzna w kapturze na głowie i okularach przeciwsłonecznych. Instynkt, który wyrobił się we mnie podczas ostatnich lat podpowiadał mi, że ten ktoś się maskuje, że ma coś do ukrycia. Po kilku sekundach postać weszła do cukierni, zdjęła kaptur i pochyliła się nad starszą kobietą. Byłam pewna, że to Niall. Nie chciałam go spotkać. Nigdy. Odwróciłam się i zaczęłam biec szybkim tempem w stronę domu, chcąc oddalić w czasie spotkanie się z nim, mimo iż wiedziałam, że kiedyś ono nadejdzie.
Gdy wróciłam do domu zegar wskazywał godzinę szóstą rano. Po kuchni krzątała się ciocia, która szykowała się do pracy.
- Nicole! - zawołała mnie moim zdaniem zbyt melodyjnym głosem. - Pozwól na chwilę. - wykonałam jej prośbę. Kobieta zlustrowała mnie wzrokiem. - Wychodzę do pracy, do Molly przyjdzie opiekunka, zanim zdążę jeszcze opuścić dom, gdy wrócę musimy porozmawiać. - nie wiedziałam co Isabelle ma mi do powiedzenia, ale w tamtej chwili nie zamierzałam zgłębiać tematu, nie interesowało mnie to. Poszłam na górę wziąć prysznic i założyć czyste ubranie.
Zeszłam na dół i przywitałam się z opiekunką Molly, by po chwili wyjść z domy, wsiąść na motor i udać się do sklepu z farbami i meblami w celu zakupienia rzeczy potrzebnych do odnowienia mojego pokoju. Zapłaciłam za potrzebne przedmioty i wróciłam do domu.
Towary zamówione przeze mnie miały zostać przywiezione jutro, a ja męczyłam się z wynoszeniem przedmiotów z pokoju na strych. Wiele rzeczy przywoływało wspomnienia, miałam ochotę je wyrzucić, ale nie potrafiłam, do takich przedmiotów należały między innymi fotografie z dzieciństwa, na których byłam ja i mój przyjaciel. Znosząc karton, w którym znajdowały się zdjęcia pod nogi wbiegł mi szczeniak mojej cioci, czego efektem był pisk owczarka i kilka soczystych przekleństw, które zdążyłam wypowiedzieć spadając ze schodów. Bardziej od potłuczonego ciała bolała mnie moja duma, gdy zobaczyłam kto stoi przede mną. Początkowo Naill uśmiechał się z mojej bezradności. ale gdy mnie rozpoznał wyraz jego twarzy zaczął momentalnie się zmieniać. Blondyn był w szoku, a gdy oprzytomniał zlustrował mnie dokładnie wzrokiem. Wstałam z ziemi i spojrzałam na moją ciotkę trzymającą na rękach Molly. Wiedziałam, że to ona ściągnęła tu Horan'a, nie wiedziałam tylko pod jakim pretekstem, postanowiłam, że później ją o to zapytam.
Nieoczekiwanie chłopak zaczął zbierać zdjęcia, które rozsypały się po całej podłodze, widząc co robi byłam chyba w większym szoku niż blondyn gdy mnie zobaczył, nie wiedząc jak zareagować na jego zachowanie w obecności ciotki zaczęłam zbierać fotografie razem z nim. Wiedziałam, że nasze wspólne zdjęcia budzą wspomnienia również i w nim. Przez moment chciałam rzucić się w ramiona Niall'a, zacząć go przepraszać i wyjaśnić co działo się ze mną przez ostatnie lata, ale oprzytomniałam. Miałam już cel. Musiałam sprawić, aby mnie znienawidził całym sercem, aby widząc mnie czuł obrzydzenie i odwracał wzrok w przeciwnym kierunku. Czekałam tylko, aż ciocia razem z Molly wyjdą z holu. Usłyszałam otwieranie się drzwi na taras. Isabelle zabrała Molly do ogrodu. Zaprzestałam sprzątania zdjęć.
- Czemu tu jesteś?- zapytałam blondyna chłodnym tonem. Ten spojrzał na mnie, ale nie zamierzał odpowiadać, tylko sam zaczął zadawać pytania.
- Co się z tobą działo? - zadał pierwsze pytanie, na które nie dostał odpowiedzi. - Słyszysz co do ciebie mówię? Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia po tych wszystkich latach?! - zaczął podnosić głos, a mnie zaczęło ruszać sumienie.
- Zamknij się. Najlepiej będzie jak opuścisz mój dom i nigdy więcej tu nie wrócisz.- wysyczałam przez zęby patrząc prosto w błękitne oczy chłopaka. Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. Kolejny raz go zawiodłam. Kolejny, ale nie ostatni.
- Myślisz, że tak po prostu stąd wyjdę? - zapytał z kpiną w głosie.
- Tak. - odparłam pewnie. - I nigdy tu nie wrócisz.
----------------------------------------------------
Oto pierwszy rozdział. Jest trochę chaotyczny i w sumie nie jestem z niego zadowolona, ale musiałam wam w nim przybliżyć postać głównej bohaterki, obiecuję, że w następnym będzie więcej dialogów.
Wiem, że już dawno nic nie opublikowałam, ale teraz posty będą pojawiały się regularnie, a dokładniej raz w tygodniu, chyba, że będziecie zostawiać po sobie dużo komentarzy wtedy rozdziały będą dodawane częściej.
Zostawcie po sobie opinie na temat długości rozdziału, jeżeli znaleźliście w nim błędy będę wdzięczna, jeżeli mi to wytkniecie, w ten sposób będę mogła się poprawiać i stawać lepsza w tym co robię.
No w końcu rozdział! ^^ Kobietooo ja myślałam, że ty opuściłaś ten blog! No, ale skoro rozdziały będą pojawiać się częściej, no to się cieszę :D
OdpowiedzUsuńRozdział mnie się podoba, ale mam drobne dwie uwagi (błagam nie obraź się za ta, że ci je wymienię)
- pierwsza jest taka, że mogłaś opisać pobyt w sklepie z farbami i meblami. Jeśli Nicole ponownie by jechała do jakiegokolwiek sklepu, to po prostu opisuj tam jej pobyt, co robi, co kupuje, co sięga, kogo spotyka itd. To wydłuża rozdział i przyjemnie się czyta (ja to lubię czytać xD)
- druga jest taka, że trochę dużo razy używałaś imienia Naill. Czasem mogłaś zamiast imienia, po prostu wrzucić samo Horan ;)
Jeszcze raz mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie za te dwie uwagi.
Co do reszty rozdziału naprawdę mi się podoba a więc czekam na kolejne! :) Mam nadzieję, że jednak będą dłuższe, lubię czytać takie rozdziały xD.
Cóż, z mojej strony to chyba na tyle. Życzę weny i czekam na nexta! :)
Pozdrawiam ciepło ^^
Nie obraziłam się :)
UsuńDzięki za komentarz, ciesze się, że ktoś powiedział jakie są jego uwagi co do rozdziału :)
Rozdział krótki, ale przyjemny. Dobrze się czyta i wciąga ^^ Jestem ciekawa co się przez te pięć lat działo i liczę, że w końcu ta przyjaźń powróci.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie: projekt-noe.blogspot,com
O mój Boże :0 to będzie niezłe
OdpowiedzUsuńRozdział może i krótki, ale ciekawy :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńMam jedno ale... główny bohater nazywa się NIALL, a nie NAILL :) Zdarzyło ci się źle napisać jego imię :p
Mam nadzieje że się na mnie nie obrazisz po tym "ale" :))
Z niecierpliwością czekam na nast. rozdział! :**
PS Zapraszam do mnie http://ffthevamps.blogspot.com/