niedziela, 30 sierpnia 2015

Skończyłem z tym

    Minął tydzień odkąd wprowadziłam się do mojego starego domu. Po za wyglądem mojego pokoju nic przez ten czas się nie zmieniło.
Ściany pokryte były czerwoną i szarą farbą, w rogu pomieszczenia znajdowało się czarne łóżko przykryte bordową pościelą. W drugim końcu pokoju stała ogromna czarna szafa zajmująca całą ścianę. Na środku pomieszczenia znajduje się szklana ława, a przy niej dwa czarne, okrągłe, skórzane fotele. Z pokoju można wyjść na dużych rozmiarów balkon, którego jeszcze nie urządziłam i w najbliższym czasie nie zamierzałam tego robić.
    Ostatnio rozmawiałam z ciocią na temat mojej edukacji. Rok temu zakończyłam naukę zdając egzamin dojrzałości, który nie poszedł mi najlepiej przez to, że w szkole byłam tylko gościem ze względu na mój styl życia, gdyby nie moja mama szkołę rzuciłabym znacznie wcześniej, ale namówiła mnie, abym chociaż ukończyła szkołę średnią. Isabella nalegała abym poszła na studia, ale z takimi wynikami uznałam, że składanie papierów gdziekolwiek jest tylko stratą czasu. Zresztą szkoła nie była mi potrzebna, na koncie miałam odłożoną kupę forsy, która bez problemu starczyłaby mi do końca życia nawet gdybym nie pracowała, ale ciotka nie mogła o tym wiedzieć, jak miałabym jej wyjaśnić, że w wieku dziewiętnastu lat mam kilka kont w bankach, a łączna kwota pieniędzy, która się na nich znajduje to kilka milionów dolarów. Zresztą dla takich pieniędzy ludzie są w stanie zrobić wszystko. Ja też zrobiłam dla nich wiele. Łamałam prawo na każdym kroku, mimo iż moja kartoteka nie była zbyt bogata. Nigdy nic mi nie udowodniono, owszem były podejrzenia, czasem nawet poważne, ale zawsze znalazł się jakiś sposób na wykręcenie się wymiarowi sprawiedliwości. Łapówki, szantaże, groźby, pobicia, zawsze któraś z wymienionych metod działania sprawiała, że policja lub prokuratura przymykała oczy na wiele rzeczy.
- Nicole! - usłyszałam z dołu krzyk mojej ciotki. Zbiegłam po schodach nie wiedząc jaki widok mogę zastać, ale okazało się, że nie było to nic strasznego. Isabella zdawała się być przerażona widokiem mężczyzny stojącego w progu domu, zawsze przerażali ją ludzie którzy mieli na swoi ciele choćby jeden tatuaż. ja natomiast byłam wściekła. - Znasz tego mężczyznę?
- Tak jakby. - odpowiedziałam nie ukrywając niechęci w swoim głosie. Spojrzałam wymownie na ciotkę, aby ta zostawiła nas samych. - Co ty tu do cholery robisz? - zapytałam z furią gdy tylko ciotka oddaliła się do salonu.
- Odwiedzam przyjaciółkę. - wyznał z uśmiechem na ustach. Wypchnęłam chłopaka za drzwi sama również opuszczając dom. Nie ciachałam aby Isabella podsłuchała tą rozmowę.
- Wsiadaj. - wskazałam ręką na czarny sportowy samochód należący do mężczyzny. Ten z uśmiechem na ustach wykonał moje polecenie widząc, jak wsiadam na miejsce pasażera w jego aucie. - Odpal silnik, nie będziemy tu tak stać. - byłam wściekła, a uśmiech na twarzy Scotta działał na mnie jak płachta na byka. Gdy tylko znaleźliśmy się za bramą mojej posesji zaczęłam wrzeszczeć. - Czego ode mnie chcesz?! Skończyłam z tym! Nie po to przeprowadziłam się do Dartford, żebyś ty zjawiał się tu jakby nigdy nic! - miałam jeszcze do powiedzenia parę słów, ale brunet mi przerwał.
- Ja też z tym skończyłem Nicole. - zaniemówiłam. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Przez kilka minut patrzyłam tempo przez szybę myśląc tylko tym co powiedział mi piwnooki.
- Myślisz, że ci uwierzę, to ty mnie w to wciągnąłeś, siedziałeś w tym wszystkim dłużej ode mnie. Dlaczego nagle miałbyś to wszystko zostawić? - Scott zatrzymał samochód, a ja nawet nie zwróciłam uwagi na to gdzie jesteśmy. Chciałam tylko usłyszeć odpowiedź na zadane prze zemnie pytanie.
- Z tego samego powodu co ty. To zaczynało robić się coraz bardziej niebezpieczne. New York wiedział już o nas. Zostały mi dwa wyjścia. Mogłem zamieszkać gdzieś indziej i od nowa wyrobić sobie pozycję, albo odejść tak jak ty, z milionami na koncie i czystą kartą. - nie uwierzyłam mu do końca, ale miałam dość tej rozmowy. Musiałam to wszystko przemyśleć. Wysiadłam z auta, brunet znał mnie doskonale i nie próbował mnie zatrzymać. Wiedziałam, że Scott jeszcze tu wróci, wróci po mnie, nie wiedziałam tylko kiedy to nastąpi.
- My nie mamy czystych papierów Scott, a ty masz na swoim koncie odsiadkę. - powiedziałam zanim zamknęłam za sobą drzwi auta, na co chłopka tylko się uśmiechnął. Może jednak przed swoim odejściem brunet zadbał o wyczyszczenie naszych papierów? Piwnooki odjechał, a ja odwróciłam się z zamiarem pójścia nad rzekę. Zamarłam. Przede mną stał Horan. Okna w samochodzie były otwarte, zastanawiałam się ile z tej rozmowy usłyszał blondyn. Uznałam, że najlepszym pomysłem będzie ominięcie go nawet na niego nie patrząc. Jednak Niall miał inne pomysł.
- Isabella wie, że mieszka pod jednym dachem z kryminalistką? - zapytał wściekle.
- Cudzych rozmów się nie podsłuchuje. - wysyczałam. Blondyn uśmiechnął się na moje słowa.
- Po pierwsze ja nie podsłuchuje. - powiedział groźnym tonem. - Po drugie usłyszałem tylko zdanie wypowiedziane przez ciebie o tym, że nie macie czystych papierów. - w tamtym momencie cieszyłam się, że nie usłyszał niczego więcej. - Nie wiem w co się wpakowałaś Nicole, ale sądząc po samochodzie jakim jeździ twój przyjaciel nie jest to jakieś drobne przestępstwo. - w tamtym momencie miałam ochotę mu przerwać, ale uznałam, że poczekam do końca jego monologu aby zobaczyć jak wielu rzeczy domyśla się Horan, aby później wyprzeć się wszystkiego. - Pamiętaj, że nie mieszkasz sama. Możesz narazić ciotkę i Molly na niebezpieczeństwo. - zaskoczyła mnie jego troska o nie i nawet tego nie ukrywałam. Widząc to dodał: - Nawet nie wiesz ile się zmieniło po tym jak zerwałaś ze mną kontakt. Obiecuje ci, jeśli zobaczę cię jeszcze raz z tym facetem postaram się o ściągnięcie wam na głowę policji. - gdy to powiedział chciał odejść.
- Nie mów ciotce o niczym i nie waż się ściągać na mnie psów! - krzyknęłam patrząc w jego błękitne oczy. - Mamy swoje na sumieniu, ale nie jesteśmy bandytami. - zaczęłam mówić ciszej tak aby nikt w pobliżu tego nie usłyszał. Scott ma bogatych rodziców i stać go na taki samochód. - skłamałam, przychodziło mi to bardzo łatwo.
- Tak, więc za co siedział chłoptaś, który ma kasy jak lodu? - zapytał nie wierząc w moje kłamstwo.
- Pobicie. - blondyn prychnął pod nosem. Nadal mi nie wierzył, więc nie pozostało mi nic innego jak wciągnięcie w tą historyjkę mojej osoby. Jak to mówią, ludzie uwierzą w najbardziej absurdalne kłamstwo jeśli będzie w nim coś co cię ośmieszy. - Pobił chłopaka, który dobierał się do mnie. Scott został skazany, a ja będąc wściekła na cały świat, a szczególnie na tego gnoja, przez  którego mój przyjaciel dostał wyrok postanowiłam włamać się do domu chłopaka, który leżał wtedy w szpitalu i narobić tam trochę bałaganu. - przerwałam swoją opowieść która była jedną wielką bzdurą i spojrzałam na Niall'a. Uwierzył mi, zrobił krok w moim kierunku.
- Dlaczego nic mi o ty nie powiedziałaś? Kiedy to się stało? - zapytał, a mnie naszły wyrzuty sumienia, bo widziałam, że błękitnooki przejął się mną. Zignorowałam jego pytania.
- Nie wtrącaj się w moje życie Horan, zatrzymaj tą rozmowę dla siebie i nigdy więcej nie zbliżaj się do mnie. - wypaliłam wściekle i odeszłam szybkim krokiem w stronę rzeki. Musiałam wszystko przemyśleć, poukładać w głowie słowa Scotta i wyrzucić z swojej głowy blondyna, który uparcie nie chciał opuścić moich myśli.
    Była już noc, na niebie świeciło mnóstwo gwiazd, leżałam na zimnym piasku nad rzeką. Byłam sfrustrowana tym, że zamiast myśleć o tym co powiedział mi Scott myślałam o Niall'u, o naszym dzisiejszym spotkaniu, o tym jak zareagował gdy powiedziałam mu, że Scott siedział w więzieniu bo mnie obronił, o tym jak zmienił się przez ostatnie lata, o wspólnych chwilach z nim spędzonych. Wrócenie do rodzinnego miasta było złym pomysłem. Nie wiedziałam czemu Horan zaprzątał mój umysł, miałam sprawić, że mnie znienawidzi, a tymczasem wykonując mój plan to ja siebie zaczęłam nienawidzić.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego połączenia. Z niechęcią przesunęłam palcem po ekranie telefonu odbierając tym samym połączenie.
- Nocole gdzie jesteś? Dlaczego nie powiedziałaś, że wychodzisz? - dom opuściłam w południe, a ciotka zorientowała się, że mnie nie ma dopiero o dwudziestej drugiej. Brawa za spostrzegawczość.
- Nie pali się, wrócę niedługo. - wypowiedziawszy te słowa przerwałam połączenie. Byłam dorosła, ciotka nie próbowała mnie kontrolować, ale wiedziałam, że nie będzie szczęśliwa z powodu mojego zachowania. Po raz ostatni spojrzałam w niebo. Zadałam sobie w myślach pytanie: Kiedy to wszystko stało się takie trudne? Znałam odpowiedź doskonale. Wszystko skomplikowało się w dniu śmierci mojego ojca. Resztę problemów zafundowałam sobie na własne życzenie. Postanowiłam wrócić do domu.
Pieszo przemierzałam ulice Dartford, mieszkałam na jego przedmieściach. Tak jak pewien niebieskooki blondyn. Ulice były niemalże puste, a sklepy pozamykane. To miasto wcześnie kładło się spać, lubiłam w nim tą nocna ciszę, w Ameryce bardzo za tym tęskniłam.




 Scott



------------------------------------------------

Po 1 chciałam was bardzo przeprosić za moją nieobecność, mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy.

Po 2 kolejny rozdział powinien pojawić się w ciągu tygodnia.

Mam prośbę, zostawcie tu po sobie ślad w postaci komentarza.

Obserwujcie kolumnę info (mówi ona kiedy pojawi się nowy rozdział) i weźcie udział w ankiecie.

2 komentarze:

  1. Wow ♡ Super rozdział! :* Nie moge doczekać sie next :)) Boże, Niall jest taki słodki :D Przejął się (wymyśloną) historią o pobiciu... Szczerze - szkoda mi go :( Mam nadzieję, że wkrótce Nicole to wyjaśni :o :**
    Z niecierpliwoscią czekam na nast. rozdział :***
    Pozdrawiam! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Podoba mi się twój styl pisania jak i całe opowiadanie. Szkoda, że Niall i Nicole nie są już takimi samymi przyjaciółmi jak kiedyś.
    No nic. Czekam na nn i dodaję się do obserwatorów. :)

    http://criminal-fanfiction-nh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń